sobota, 25 czerwca 2016

MOJE EMOCJE PO SERII OLIMPIJSCY HEROSI

***Myślę, że ten post zrozumieją fangirl. Do tych, którzy nigdy w tym stanie nie byli - nie wiem, czy Wam zazdrościć, czy żałować Was, bo tak wiele straciliście, a zarazem zyskaliście. A tak w ogóle to jestem normalna, wiem, że po tym poniżej trudno będzie w to uwierzyć, ale tak. Post nie jest edytowany, ponieważ jest pisany prosto z serca i poprawność gramatyczna nie jest ważna***

Witajcie!  Dzisiejszy post nie będzie recenzją. Nie dałam rady jej napisać. Będę próbowała opisać emocje, które towarzyszyły mi przy serii Olimpijscy Herosi Ricka Riordana. Każdy człowiek, każdy czytelnik jest inny i inaczej przeżywa książki, które czyta. Ja czytam wolno i mało, ponieważ nie potrafię przechodzić z jednej książki na drugą, jednego świata do drugiego tak szybko. W moim życiu zdarzyło się jednak kilka serii, które... nie wiem nawet jak to powiedzieć, bo przeżywałam całym sercem to za mało, którymi ŻYŁAM. Jestem osobą dość zamkniętą w sobie i teraz próbuję wyciągnąć to co mam w głowie na klawiaturę, ale myślę, że dzisiaj jeszcze mi się to nie uda. W każdym razie są książki, w które wciągnęłam się bardzo i miałam po nich kaca książkowego - jest to np. "Pojedynek" Marie Rutkowski, ale jest kilka serii, których po prostu... tego nie da się powiedzieć, bo myślę, że nawet żyłam to trochę za mało. Od czasu założenia bloga, czyli od sierpnia zeszłego roku przeczytałam 2 takie serie - Diabelskie Maszyny i Olimpijskich Herosów. Nie mogłam stworzyć ich recenzji, ponieważ nie mogłam opisać uczuć, które przeżywałam czytając je. Po DM stwierdziłam, że nie napiszę recenzji, tylko poczekam, ochłonę. Moje uczucia się nie zmieniły, po prostu upłynęło już dużo czasu i w tej chwili ich nie odczuwam (ale przeżywałam DM pół roku), ale kiedy tylko myślę o nich moje serce skacze. W każdym razie ostatnio zaczęłam się zmieniać. Stwierdziłam, że muszę wyrzucić gdzieś z siebie uczucia po OH. Moja przygoda z tą serią zaczęła się rok temu, wydaje mi się, że w styczniu, kiedy przeczytałam "Zagubionego herosa". Książka podobała mi się, ale wiecie, była to dla mnie... zwykła, to może trochę nieodpowiednie określenie, nie przeżywałam jej dogłębnie to może dobre określenie. Śmieszne jest to, że tutaj głównymi bohaterami są Leo, Piper i Jason, a ja przez całą książkę myślałam - "Fajna, podoba mi się, ale bez Percy'ego to już nie to samo", natomiast kiedy w grudniu, nie wiem czemu, ale coś sprawiło, że bardzo chciałam powrócić do tego świata czytałam "Syna Neptuna", ciągle zadawałam sobie pytanie "Gdzie jest Leon? Niby Percy jest, Hazel ujdzie, Franka nie cierpię... Gdzie jest Leo?". Tak więc, pokochałam Leona dopiero w drugiej części, gdzie go nie ma XD. W każdym razie nie umiem opisać emocji, które mi towarzyszyły, kiedy śledziłam losy bohaterów. To jest po prostu... magiczne. I tutaj kolejny paradoks, ponieważ nie odczuwałam potrzeby przeczytania tej serii w jak najkrótszym czasie, tom po tomie na raz, ponieważ nawet jak skończyłam czytać jakiś tom to ciągle byłam w tym świecie i cały czas przeżywałam książkę, MYŚLAŁAM O NIEJ, ŚNIŁAM O NIEJ. Nie wiem dlaczego cały czas używam czasu przeszłego - przeżywałam, żyłam, myślałam, ja cały czas te książki przeżywam, żyję nimi i myślę o nich, nie jestem już w największym statium, ponieważ minęło już kilka miesięcy, ale ciągle nimi żyję. Podczas czytania tej serii... czułam się jakbym była w książce, problemy bohaterów stały się moimi problemami, w szczególności zaś upodobałam sobie Leona. Jak ja go KOCHAM <3 Naprawdę KOCHAM, UWIELBIAM Leona. KOCHAM GO, KOCHAM GO i JESZCZE RAZ KOCHAM. Czuję, że to za mało powiedziane. Cały czas był i jest w moich myślach. Tak przeżywałam te książki, że rozpoczął się u mnie największy poziom fangirlstwa - zaczęłam wymyślać fabułę. W mojej głowie pojawiło się masę fanfiction tylko, że ja nie przelewałam tego na papier tylko zostało to w mojej głowie. Tyle historii, których ja wymyśliłam, niemal wszystkie są o Leonie albo o Leonie i Kalipso. Mogłabym napisać kolejną część, tylko musiałabym zwerbować Ricka Riordana, by cofnął zakończenie. Nie potrafię wyjaśnić miłości do tego bohatera, ona po prostu jest i nie mogę się jej pozbyć. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że gdyby nie on to fajnie bawiłabym się przy tej serii, ale nie żyłabym nią. Leon po prostu... nie, tego nie da się opisać. Kiedy tylko teraz o nim myślę na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech.

Ja oceniam OH 10/10 ze względu na emocje. Wiem, że ta opinia jest niesprawiedliwa, ponieważ jest wiele książek "na wyższym poziomie", ale ja naprawdę UBÓSTWIAM tę serię i nie mogę jej dać mniej. Minęło już ponad pół roku a ja nadal mam ją w głowie. Nie powiem Wam, że zakochacie się w OH i Leonie jak ja, bo to zależy od osoby. Będąc nieobiektywnymi pewnie ocenicie OH niżej, ale ja naprawdę kocham ten cykl, więc dla mnie jest idealny  (przy okazji nie rozumiem, dlaczego 5 cześć "Krew Olimpu" jest tak bardzo hejtowana, moim zdaniem jest cudowna jak inne)

6 komentarzy:

  1. Czytałam OH i mam po prostu ubóstwiam. Ogólnie kocham wszystkie książki wujka Ricka. I masz rację - Leo jest boski. Zwłaszcza w połączeniu z Percy'm. Kiedy czytałam ich dialogi lub ogólnie sceny, w których obaj brali udział nieraz płakałam ze śmiechu. Kocham, uwielbiam i będę pamiętać na jeszcze bardzo długi czas <3

    Pozdrawiam serdecznie ^^
    ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam OH, więc nie wypowiem się, ale planuję Diabelskie Maszyny :)
    Ja z kolei mam bzika na punkcie "Zanim się pojawiłeś" i "Ostatnich dni Królika", więc jako fangirl - rozumiem Cię doskonale :D
    Pozdrawiam,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fangirl Fangirl zrozumie :D Ja nie czytałam ODK i ZsP, ale zamierzam, w dodatku na to ostatnie wybieram się do kina :)

      Usuń
  3. Rozumiem doskonale i całkowicie się zgadzam! Riordana książki i Cassie też(skoro już ją wspomniałaś) oceniam zdecydowanie mało obiektywnie, mam wielki sentyment i je kocham, nic więcej nie trzeba dodawać. ;) Czekam zawsze z niecierpliwością na jego kolejne pozycje! ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym temacie to ja się nie wypowiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po Olimpijskich Herosów, ale koniecznie muszę to zrobić. Jednak czytałam już kilka takich książek czy serii, po których również targały mną silne emocje, więc doskonale wiem jak to jest :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś to proszę Cię, skomentuj. Naprawdę mi miło, kiedy widzę, że ktoś czyta to co tutaj udostępniam :)